W 1935 roku w Maczkach rozgorzał spór między dwoma osobami, mającymi ambicje być autorytetem dla lokalnej społeczności – miejscowym proboszczem ks. Bolesławem Stradowskim a dyrektorem szkoły powszechnej – Bronisławem Szczepaniakiem. Pomimo, że konflikt trwał krótko, to jednak dla jednego z jego uczestników skończył się opuszczeniem Maczek.

Ks. Bolesław Stradowski i dyrektor Bronisław Szczepaniak – dwaj panowie o identycznych inicjałach, których podzielił spór znacznie wykraczający poza szerokość oddzielającej ich ulicy (obecnie ul. Skwerowa). Pierwszy przybył do Granicy w sierpniu 1924, drugi jesienią 1927 roku. Obydwaj mieli dość trudne charaktery i obydwaj dali się poznać jako dobrzy organizatorzy, wykazujący troskę o sprawne funkcjonowanie instytucji, które reprezentowali – parafii oraz szkoły. Nie czas i miejsce, aby rozpisywać się o indywidualnych dokonaniach każdego z nich. Są to na tyle barwne osoby, że zasługują na osobne potraktowanie.

1928
Uczniowie i nauczyciele rok szkolny 1928. W pierwszym rzędzie obok siebie – B. Szczepaniak i ks. B. Stradowski

Można zakładać, że początkowa współpraca między panami układała się o ile nie dobrze, to przynajmniej poprawnie. Zapewne każdy z nich rozumiał, że leży ona we wspólnym interesie. Ks. Stradowski prowadził lekcje religii w szkole zarządzanej przez Szczepaniaka. Na większości zdjęć szkolnych z okresu międzywojennego ksiądz i dyrektor usadowieni są obok siebie. Rzecz oczywista nie świadczy to o jakiejś więzi między nimi, ale stanowi symboliczne potwierdzenie współpracy.

20
Zdjęcie uczniów i nauczycieli, rok szkolny 1931/32. W pierwszym rzędzie obok siebie zasiadają ks. B. Stradowski i dyr. B. Szczepaniak

W 1935 roku współpraca się skończyła, a główni bohaterowie znacząco się poróżnili. Kwerenda prasy zagłębiowskiej pozwala przynajmniej częściowo odtworzyć przebieg sporu. Dnia 29 maja na łamach „Kurjera Zachodniego” ukazał się tzw. głos publiczny, czyli notatka, nadesłana przez anonimowego czytelnika, niewątpliwie związanego z ks. Stradowskim, w której czytamy:


Oto kierownik szkoły tamtejszej, Bronisław Szczepaniak, w urzędowem doniesieniu do Inspektoratu szkolnego, rzucił oszczercze doniesienie na miejscowego proboszcza ks. B.. Stradowskiego, że ksiądz zmusza dzieci szkolne do kolportowania gazety religijnej „Przewodnika Katolickiego” groźbami stawiania złego stopnia z nauki religii oraz straszeniem wezwania rodziców. Przez swoje śledztwo przeciw księdzu wywołał w opinji dzieci i rodziców zamieszanie i niesprawiedliwe, krzywdzące księdza proboszcze sądy”.


Dnia 15 czerwca na łamach tej samej gazety ukazało się sprostowanie Szczepaniaka, w którym wykazywał on, że faktycznie poinformował inspektorat szkolny, iż ksiądz wykorzystuje uczniów do kolportowania gazety religijnej, co w tamtym czasie było zakazane, natomiast inne przedstawione zarzuty, dotyczące m.in. gróźb obniżenie oceny uznał za bezzasadne, a sprawę przeciwko autorom insynuacji skierował na drogę sądową.

Sprostowanie Szczepaniaka najprawdopodobniej nie przekonało księdza, wręcz przeciwnie – wymusiło jego reakcję, bowiem już następnego dnia czytelnicy „Kurjera Zachodniego” mogli zapoznać się z kolejną odsłoną prasowej polemiki między księdzem a dyrektorem. W przesłanej do redakcji notatce Stradowski stwierdził, iż:


nigdy w obrębie szkoły nie tylko „Przewodnika Kat.”, ale żadnej gazety nie rozdawałem i nie rozdaję, natomiast prawdą jest to, że dzieci szkolne wynosiły z zakrystii pod kościół odbiorcom „Przewodnik Kat.”, co p. Br. Szczepaniak uznał za sprzeczne z przepisami szkolnymi”.


W dalszej części sprostowania, wykazywał, że Inspektor szkolny – Stanisław Luchowiec, po przeprowadzonym śledztwie nie potwierdził zarzutu straszenia uczniów obniżeniem oceny, natomiast wezwał księdza do zaprzestania procederu wykorzystywania podopiecznych do kolportowania gazety. Całość odpowiedzi księdza zwieńczyła zapowiedź podjęcia kroków prawnych:


P. Br. Szczepaniak dopuścił się względem mnie tylu złośliwych insynuacyji, że ukrócić jego złośliwość zmuszony jestem na drodze prawnej”.


S vs S 4
Odpowiedź Bronisława Szczepaniak opublikowana w „Kurjerze Zachodnim” (wydanie z 15 czerwca 1935 r.)

Atmosfera sporu między księdzem a dyrektorem udzieliła się mieszkańcom Maczek. Dnia 24 maja odbyło się zebranie rodzicielskie w tej sprawie, które jak podaje przychylny księdzu, anonimowy autor relacji prasowej:


wskutek tendencyjnego pod względem formalnym i rzeczowym ustosunkowania się paru jednostek zostało przez rodziców zbojkotowane i manifestacyjnie opuszczone”.


Mało tego, konflikt przełożył się na niedzielne kazanie, podczas którego ksiądz upomniał dyrektora. Świadczyć o tym może wzmianka znajdująca się w kronice szkolnej:


Nie można pominąć godnego pożałowania wystąpienia miejscowego ks. proboszcza i prefekta Bolesława Stradowskiego w kościele w obecności grona nauczycielskiego, rodziców i dziatwy szkolnej przeciw Kierownikowi szkoły w sprawach urzędowych”.


Informacja zawarta w kronice, jakkolwiek prezentuje subiektywny punkt widzenia, bowiem kronikę w tym czasie prowadził… a jakże Bronisław Szczepaniak, to jednak potwierdza, że temat sporu między miejscowym księdzem a dyrektorem lokalnej placówki oświatowej zdominował tematykę rozmów lokalnej społeczności.

Wydaje się, że zwycięsko ze sporu dwóch hardych charakterów wyszedł Bronisław Szczepaniak. W wydaniu Kurjera Zachodniego z 4 listopada 1935 roku ukazało się sprostowanie, autorstwa księdza Stradowskiego, w którym przyznawał, że zarzuty, jakie postawił dyrektorowi szkoły są bezzasadne i przeprosił swego adwersarza. Potwierdza to późniejszy wpis w kronice:


Zatarg Kierownika szkoły z ks. Stradowskim zakończył się na korzyść kierownika szkoły Bronisława Szczepaniaka


Najprawdopodobniej konsekwencją sporu było przeniesienie ks. Stradowskiego z Maczek do parafii w Blachowni pod Częstochową na początku 1936 roku. Co prawda wydarzenia te wcale nie muszą być od siebie zależne, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że opuszczenie przez księdza parafii zaraz po przegranym sporze z dyrektorem szkoły jest kwestią przypadku.

s-vs-s-1
Sprostowanie autorstwa ks. Bolesława Stradowskiego, opublikowanie na łamach „Kurjera Zachodniego” (wydanie z 4 listopada 1935 r.)